- Szczegóły
-
Utworzono: poniedziałek, 06, marzec 2023 16:12

Magda Turek: Jak to jest żyć teraz w Polsce?
Elżbieta K:
Myślę, że nie jest łatwo żyć. Ze względu na drożyznę w sklepach, postępującą inflację, wysokie czynsze i
rachunki za gaz i prąd. Ponadto tocząca się wojna za naszą granicą i straszne wieści dochodzące z Ukrainy sprawiają, że nie jesteśmy pewni jutra.
M.T.: Czy sytuacja polityczno-ekonomiczna Polski cię martwi czy cieszy?
EK:
Oczywiście, że martwi, jak każdego Polaka. Widzimy co się wokół dzieje. Nie widać perspektyw na to, że cokolwiek się zmieni na lepsze. Ale trzeba być dobrej myśli, choć na wiele spraw nie mamy wpływu.
M.T.: Od jak dawna jesteś na emeryturze?
M.T.: Co to dla ciebie oznacza być na emeryturze?
E.K.
Przede wszystkim to pewien rodzaj wolności, bo np już nie muszę się wcześnie rano zrywać i biec do autobusu, nie ma stresu, że mogę się spóźnić. Dawniej niewiele miałam czasu, aby zrobić coś dla siebie, no bo dom, dzieci. Wieczorem byłam zmęczona i już mi się niewiele chciało. Chociaż bywało tak, że kiedy dzieci już spały, trochę rysowałam. Dla mnie pójście na emeryturę, to czas kiedy mogłam decydować o sobie i zająć się tym, co lubiłam robić.
M.T.: A finansowo? Udaje ci się wiązać koniec z końcem?
E.K.:
Jakoś daję radę. Nie wydaję na leki, staram się żyć skromnie, nie kupuję zbędnych rzeczy. Ponadto mam dobrego syna, który często pomaga mi finansowo.
M.T.:Wiem, że w tym roku sporo chorowałaś. Jak oceniasz polską służbę zdrowia? Czy leczysz się prywatnie czy na NFZ?
E.K.:
Rzeczywiście w 2021 roku dopadł mnie Covid i 3 tygodnie leżałam w szpitalu. Muszę powiedzieć, że
opiekę miałam bardzo dobrą. Ponieważ nie miałam tzw. chorób współistniejących, typu cukrzyca, nadciśnienie, otyłość, dość szybko doszłam do siebie.
Wiem, że ludzie narzekają na służbę zdrowia i mają rację, bo np aby się dostać do specjalisty trzeba czekać kilka miesięcy. A niewielu stać na leczenie w prywatnym gabinecie.
M.T.: Ostatnio też chorowałaś.
E.K.:
Rzeczywiście, spadła mi odporność i dostałam półpaca. To męcząca i długotrwała choroba wirusowa.
Lekarz powiedział, że to mój własny wirus i nie zarażam innych ludzi. Długo byłam słaba.
M.T.: A jak wysokie są ceny leków?
E.K.:
Wiem od znajomych, którzy mają wiele dolegliwości, że niektóre leki są bardzo drogie. Ja w zasadzie nie brałam wielu leków. Obecnie biorę tylko jeden lek, na obniżenie cholesterolu. Lek ten jest na receptę i jest za darmo.
M.T.Wiem, że robisz różne ciekawe rzeczy. Czy możesz o tym opowiedzieć?
E.K:
Właśnie dzięki temu, że już nie pracuję zawodowo, mogłam się zająć malowaniem obrazków.
Najpierw próbowałam akwareli, potem zaczęłam robić obrazki z plasteliny. Ponadto różne kolaże i ta technika bardzo mi się spodobała. Ostatnio zaczęłam malować farbami akrylowymi i ta forma też daje mi wiele satysfakcji. Robię zdjęcia każdego obrazka i przesyłam do oceny mojemu synowi, który mieszka w
Londynie i jest artystą. On jest moim cenzorem, słucham jego uwag i rad. Często słyszę pochwały. To miłe.
M.T. Masz w domu małą galeryjkę swoich prac. Czy myślałaś kiedyś, żeby je sprzedawać?
E.K.:
Na razie nie myślę o tym. Przyznam się, że lubię patrzeć na te obrazki i szkoda by mi było się ich pozbywać. Dawniej wiele prac rozdawałam, gdy widziałam, że komuś się jakaś spodobała.
Możliwe, że syn zorganizuje mi jakąś wystawę. Wspomniał mi o takim zamiarze.
M.T.: A co z nauką języków obcych?
E.K.:
Żałuję, że za młodu nie byłam zainteresowana nauką języka angielskiego.
Po Covidzie zauważyłam, że pogarsza mi się pamięć. Postanowiłam więc zacząć naukę czegoś nowego, a najlepiej jakiegoś obcego języka. Zdecydowałam się na hiszpański. Mam nadzieję, że nie będzie to słomiany zapał. Myślę, że jak się trochę zmęczę hiszpańskim, to wrócę do angielskiego i tak na zmianę.
E.K.:
Uczę się w ten sposób, że powtarzam na głos całe zdania, a także zapamiętuję nowe słówka.
Nawet będąc na spacerze przypominam sobie czego się nauczyłam.
.
M.T.: Mieszkasz sama, twój syn mieszka w Londynie. Jak sobie radzisz z samotnością?
E.K.:
Nie czuję się samotna, choć mieszkam sama. Mam trochę naturę samotnika, choć lubię od czasu do czasu
spotkać się z koleżankami. Mam swoje hobby, często kontaktuję się z synem. Raz w roku przyjeżdża do Polski, a także ja odwiedzam go w Londynie.
M.T.: Czy zdarza ci się korzystać z pomocy społecznej? Czy w Polsce ta pomoc dobrze funkcjonuje?
E.K.:
Mieszkam sama, mam niską emeryturę i w związku z tym przysługuje mi dodatek mieszkaniowy więc
korzystam z tej ulgi. Dzięki temu płacę nieco mniej za komorne. Pomoc społeczna mogłaby funkcjonować lepiej. Jest dużo ludzi potrzebujących i załatwianie różnych spraw w takim urzędzie jest
stresujące. Trzeba przedstawiać mnóstwo dokumentów i czekać długo w kolejce na przyjęcie przez urzędniczkę. Do tego jest wiele kobiet z dziećmi z Ukrainy, jest spore zamieszanie. Te sprawy załatwiam 2 razy w roku.
M.T.: Wiem, że byłaś na super wycieczce kilka miesięcy temu. Możesz coś opowiedzieć?
E.K.:
W końcu września byłam z synem, jego partnerką i jej rodzicami nad jeziorami Garda i Como.
Było bardzo ciekawie, płynęliśmy statkiem, zwiedzaliśmy urocze włoskie miasteczka, w tym Weronę, miasto Romea i Julii.
M.T.: Jakie masz marzenia?
E.K.:
Mam już 75 lat, więc moim marzeniem Nr 1 jest dobre zdrowie. Chciałabym jeszcze z synem gdzieś wyjechać, np do Barcelony. Obiecał, że spełni to moje marzenie. Malowanie obrazków to też ważna rzecz dla mnie. Samo tworzenie daje niesamowitą satysfakcję. Jest się w innym świecie.
M.T.: Dziękuję bardzo za rozmowę